Photo Walks wracają
Parę lat temu regularnie prowadziłam spacery fotograficzne.
Formuła była bardzo prosta. Wybierałam miejsce lub trasę. Przygotowywałam część teoretyczną. Tak aby coś o danym miejscu opowiedzieć.
Spotykaliśmy się w jedną sobotę w miesiącu. Oglądaliśmy i robiliśmy zdjęcia. Ja służyłam jak o przewodnik i pomagier. W końcu to photo walk i jeśli ktoś chciał się podszkolić w fotografowaniu to ja chętnie dzieliłam się wiedzą.
Po spacerze był też czas na małą socjalizację przy stole. Aby to wszsytko się fajnie zadziałało trzeba było wrzucić trochę siebie.
Przed spacerem sama eksplorowałam miejsce lub trasę. Patrzyłam co ciekawego mogą uczestnicy sfotografować. A i tak każdy potem fotografował co tam sobie chciał. Przecież nie ma jednego spojrzenia na świat. Każdy z nas ma inną wrażliwość. I to widać na zdjęciach.
Ten czas to byla super zabawa. Niestety musiałam przerwać mój autorski cykl. I po paru latach do niego wracam.
Na reaktywację wybrałam Most Gdański. Lato to woda. A ja lubię wodę.
To była próba generalna. Nikt nie przyszedł ale co mi tam. Poszłam sama i miałam mega frajdę. Zabrałam ze sobą „zestaw na lekko”.
Telefon, selfie stick, wyzwalaczacz na bluettooth, okulary, sluchawki.
Popatrzyłam sobie po swojemu w górę i w doł. I w bok. Zeszłam pod most i poszwendałam się po okolicy. 2 godziny minęły jak mgnienie oka.
Naładowałam baterie.
I już organizuję następny photo walk.